niedziela, 25 października 2015

"Na zawsze razem" Rozdział 2

Poszliście kiedyś na imprezę na której nikogo nie znacie jako czyjaś osoba towarzysząca? Nie? Ja też nie. Ale na uczelni miałam okazję dowiedzieć się jak to jest.
Zdążyliśmy wysiąść z samochodu, a do Kim Young od razu przyczepiły się dwie dziewczyny - nie wiem czemu, ale pierwsze z czym mi się skojarzyły to ganguro*. Co jest bez sensu bo w niczym ich nie przypominały. Ale mniejsza o szczegóły. Rozmowa zaczęła się bardzo kulturalnie. Kim Young przedstawił wszystkich zebranych. Wymieniłyśmy wszystkie grzeczności, z Alex opowiedziałyśmy im swoich ojczystych stronach, one powzdychały jaka to Korea jest wspaniała (jakbym o tym nie wiedziała. Przecież gdybym uważała inaczej to nie przyleciałabym tutaj, na drugi koniec świata, na studia, prawda?). W tym miejscu wypadałoby się pożegnać i rozejść. Ale te dziewczyny nawet o tym nie myślały! Co więcej, wyraźnie próbowały mi dać do zrozumienia, że to ja i Alex powinnyśmy sobie pójść.
-Wiesz, Kim Young - zaczęła ciemnowłosa (dużo takie określenie nie daje, tutaj niema każda kobieta ma ciemne włosy) - w wakacje...
Naprawdę nie miałam ochoty słuchać wywodu o jej wakacjach. O wakacjach żadnej z nich. Gdybym była w miejscu, które znam mogłabym się zachować po swojemu. Powiedzieć im parę słów do słuchu, co myślę o ewidentnym podrywaniu chłopaka, gdy obok stoi jego dziewczyna. W następnej kolejności wytłumaczyłabym Kim Youngowi co myślę o jego ignorowaniu mojej osoby i całkowitym oddaniu się dyskusji z obcymi dla mnie dziewczynami. Jedynie ręka Alex, ostrzegawczo zaciśnięta na moim nadgarstku przypominała mi, że nie mogę czegoś takiego zrobić.
Panie Boże, dzięki Ci za Alex. Bez niej zostałabym mordercą znacznie wcześniej.
Niespodziewanie dziewczyny rzuciły kilka słów, brzmiących angielsko, ale z pewnością nie był język angielski, pożegnały się i odeszły.
-Co powiedziały? - spytałam się, gdy dziewczyny wystarczająco się oddaliły.
-Że mimo tego, że nie jesteś stuprocentową Koreanką to jesteś bardzo mądrą dziewczyną - stwierdził Kim Young i z uśmiechem cmoknął mnie w czoło.
-Halo? Ludzie, ja tu jestem! - Alex zaczęła machać ręką między naszymi twarzami. - Te swoją romantyczną atmosferę schowajcie w kieszeń, przynajmniej póki tu jestem.
Cofam to co powiedziałam. Jednak nie jestem wdzięczna za Alex.
Odsunęliśmy się od siebie i weszliśmy do dużego budynku, który od razu przywodził mi na myśl naukę. Nie musieliśmy długo czekać na kolejną zaczepkę ze strony znajomych Kim Younga. Tym razem podeszło do nas dwóch chłopaków:jeden wysoki i smukły, drugi niższy i nieco szerszy.
-Kim Young - zaczął niższy chłopak wesoło. - Dobrze cię widzieć!
-Ciebie też, Min Ho - odpowiedział Kim Young spoglądając na chłopaka z pobłażaniem. - Pozwólcie, że przedstawię, moja dziewczyna Lee Kamila i jej kuzynka Johnlocke Alexandra. Kama, Alexandro, moi koledzy z liceum, Young Min Ho i Jung Ha Kyung.
-Hej! - Jung Ha Kyung pomachał wesoło ręką tuż przed moją twarzą.
-Taa... siema - mruknął Young Min Ho uśmiechając się wrednie.
-Z jakiej pochodzisz rodziny, Lee Kamila? - spytał Jung.
Zapomniałam o koreańskim umiejscawianiu ludzi w hierarchii. Dla nich te pytania są całkowicie naturalne. O rodzinę, wagę, pieniądze. 
-Jestem córką dyrektora Channel A*, Lee Hwa Rin.
Jung Ha Kyung pokiwał głową z uznaniem.
-A kto jest twoją matką, Lee Kamila? - wtrącił Young Min Ho. 
Oho, nie przyjemny temat. Bądź co bądź jestem dzieckiem z nieistniejącego już małżeństwa. Co więcej, w świetle koreańskiego prawa małżeństwo moich rodziców nigdy nie istniało. Tak, sytuacja jest nieco skomplikowana jeśli chodzi o więzi, Problemem jest to, że jeśli to się wyda, nie będę miała życia. Do tego kwestią czasu jest kiedy sprawa trafi do gazet. Nieślubna córka jednego z największych koreańskich biznesmenów... nie, to nie może się dobrze skończyć. 
-Moja matka... - zawahałam się. Kłamstwo nikogo nie zaboli. Mama nigdy się nie dowie. - Nie żyje - dokończyłam, a Kim Young mocniej ścisnął moją ręką.
-Przepraszam! - Jang Ha Kyung zaczął się kłaniać. - Mianhamnida! Naprawdę nie chciałem! Nie wiedziałem!
-W porządku - machnęłam ręką. - To było dawno.
-Strata matki zawsze jest dotkliwa - albo mam zwidy, albo mina Min Ho przestała być aż tak wredna?
-Zrobiło się niezręcznie! Zmiana tematu! - zapiszczał Ha Kyung, machając rękoma w każdą stronę.
Zaśmiałam się. Ha Kyung jest naprawdę śmieszny.
-Na jakim jesteś kierunku? - tym razem zwrócił się do Alex. 
-Psychiatria - odpowiedziała beznamiętnym tonem. 
-Będziesz leczyć psycholi? - zaśmiała się Ha Kyung. - Mamy kilku, którym leczenie by się przydało... właściwie to niemal wszystkim. Tylko  Kim Young jest względnie. A i to nie zawsze.
Ignorując wszelkie społeczne konwenanse, Ha Kyung złapał Alex pod rękę i pociągnął ją w głąb korytarza.
-Później wam ją zwrócę! - zawołał.- Praktyki do zawodu czas zacząć. Chętnie zapoznam cię z wszystkimi traumami wszystkich przyszłych klientów - dobiegło nas jeszcze, a potem wtopili się w tłum ludzi.
-A ty, Young Min Ho? Co studiujesz? - spytałam, a usta chłopaka ułożyły się w zgorzkniały uśmiech.
-A co ja mogę studiować? Przecież moje życie zostało ułożone zanim się urodziłem - burknął.
-Min Ho nie może się pogodzić z tym, że przejmie rodzinny interes i nikogo nie obchodzi jego zdanie w tym temacie. Studiuje zarządzanie - powiedział jak gdyby nigdy nic Kim Young. 
To raczej nie należało do codzienności - otwarte mówienie o braku chęci do dziedziczenia. 
-Taki mój los. Nie każdy jest takim szczęściarzem i może wybrać co chce robić w życiu - w głosie Min Ho nie było słychać gniewu. Jedynie zrezygnowanie. Pogodził się ze swoim losem, który tak naprawdę nigdy nie będzie jego.
-Ale nie martwcie się. Odbiję to sobie na własnym dzieciaku. Przejdzie taką izbę tortur, że będzie gorszy ode mnie - stwierdził całkiem poważnie.
Poczułam się nieswojo. 
-Dobra ja się zbieram - dopowiedział głosem pozbawionym jakichkolwiek emocji, zerkając na zegarek. - Jeszcze ktoś pomyśli, że naprawdę mam zamiar iść na apel.
Wyminął nas i ruszył do wyjścia, a my kontynuowaliśmy wędrówkę do auli.
-Young Min Ho jest... - zawahałam się. Nie wiedziałam co powiedzieć o chłopaku.
-Wiem. Ale to nic wyjątkowego. Większość moich znajomych z liceum właśnie taka jest. Zgorzkniała. Nie wybrali swojego życia. Po prostu zostali poinformowani, że przejmą biznes rodzinny. Nawet jeśli marzy im się coś zupełnie innego - wyjaśnił.
-Niezbyt przyjemna wizja. 
- Han Ji Woo zawsze marzył o filmówce. Skończył jako szef jednej z największych korporacji w kraju. W międzyczasie odwiedził kilka zakładów psychiatrycznych. Jego rodzice zrobili wszystko by udowodnić mu, że jego marzenia to choroba psychiczna. Od tamtej pory jest zupełnie innym człowiekiem. A my ani myślimy robić awantury o swoją przyszłość. Nawet Young Min Ho od tamtej pory nie bąknął nawet słówka, że coś mu się nie podoba.
Niezbyt przyjemna wizja. Zostać uznanym za chorego psychicznie tylko dlatego, że twoje plany i plany twoich rodziców się nie pokrywają. Tego oblicza Korei nie znałam.


*przykład ganguro girl:
*Channel A - kanał w koreańskiej telewizji, imię dyrektora stacji fikcyjne
*Mianhamnida (kor.) - przepraszam

Uniwersytet Chung Ang


Tak wiem, rozdział miał być wczoraj. Nie bijcie. To się więcej nie powtórzy. Rozdział trochę o niczym, ale akcja musi się rozkręcić.
A z innej beczki: jak się wyspaliście po zmianie czasu?
Do zobaczyska ( zwrot odrobinę nieadekwatny, wiem) :D
Nataria


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz