Ten kto powiedział, że babcie, prababcie i inne pra... są niedołężne i nie nadają się do realizowania szalonych eskapad ten jest kłamcą. Moje praprapra(...)babcie to jedne z najładniejszych kobiet jakie świat widział. I jeśli chodzi o planowanie ucieczek i wszelkich innych planów nie mają sobie równych. Gdyby tak nie było to nie znajdowałabym się teraz, razem z nimi, w samolocie do Waszyngtonu, prawda? Do tego wyglądając jak nie ja. I to bez operacji plastycznej. Kto ma najdziwniejsze babcie (prapra(...)babcię i cioteczną pra(...)babcię w gwoli ścisłości) na świecie? Odpowiedź nasuwa się sama.
Jakimś dziwnym trafem, nie pytajcie jak, Lily i Kate w dwa dni zorganizowały wyjazd, tak by nikt się nie zorientował. Pieniądze, nowe tożsamości, nowy dom - zajęły się wszystkim. I co najlepsze - będę mogła ukończyć liceum! W żadnym wypadku nie zachowują się jak ktoś starszy, z większym stażem życiowym, ktoś kogo należy szanować i z kim należy się zgadzać. Bardziej przypominają dwie koleżanki, które kiedyś należały do jakiejś mafii i wszędzie maja wtyki.
-Spakowałaś wszystko? - no, a przynajmniej Kate. Lily ciągle mi matkuje.
-Daj już spokój, Lil. Jeśli pięć sekund temu wszystko było spakowane, to znaczy, że teraz też jest - stwierdziła znudzona Kate, patrząc w okno.
Czekamy. Zgodnie z planem miałyśmy wyjść z ośrodka o 1:55 i wsiąść do samochodu, w którym czeka znajomy Kate. Wciągu godziny dojechać na lotnisko w Londynie i punktualnie o trzeciej nad ranem wylecieć do Waszyngtonu, skąd dostaniemy się do małej mieściny oddalonej o 200 km. Przed południem Lily pojedzie na spotkanie z pośrednikiem biura nieruchomości w sprawie kupna konkretnego, wybranego już domu. Wprowadzimy się i od poniedziałku będziemy wieść normalne życie. A przynajmniej tak zakładał plan.
A jak wyszło?
Jakimś cudem udało nam się wyjść niepostrzeżenie z ośrodka. Co wydawało mi się niemożliwe, biorąc pod uwagę, że spora część jego mieszkańców wtedy funkcjonuje na pełnych obrotach. Potem wsiadłyśmy do samochodu Mike'a, przyjaciela Kate. Swoją drogą drugiej takiej osoby nie ma w całym kosmosie. Miał mięśnie kulturysty, a opaleniznę i długie blond włosy amerykańskiego surfera, Do tego był ubrany strój barmana i ciągle powtarzał "joł".Całkiem zabawne połączenie.
Dzięki Mike'owi dostałyśmy się na lotnisko, gdzie okazało się, że jedzie z nami. Dlaczego? Anglia mu zbrzydła w ciągu ostatnich piętnastu lat i bajecznie stęsknił się za Kate. Tak, użył słowa "bajecznie".
A teraz lecimy do Waszyngtonu. Uroczo. Ale wróćmy do tego co ciekawi wszystkich - skąd Kate wie. To jej zdolność. Jako jedyna z wszystkich, którzy posiadają tę całą "zdolność" Kate wie. Nie można tego nazwać czytaniem w myślach (takie rzeczy tylko w "Zmierzchu"), bo ona nie widzi ładnych literek w twojej głowie, formujących się w konkretne informacje. Nie. To tak nie działa. Ona wie. Nie da się tego inaczej wyjaśnić.
Z kolei zdolnością Lily (skoro już przy tym jesteśmy możemy wyjaśnić wszystkie sprawy bieżące) jest iluzja. To dzięki niej wyglądamy zupełnie inaczej. Nałożyła na nas zupełnie inny obraz i każdy widzi tylko ten obraz. Haczyk polega na tym, że nie działa to na zdjęcia, filmy i inne takie.
-Podchodzimy do lądowania, prosimy o zapięcie pasów - z głośników dobiegł metaliczny głos kobiety. Potem powtórzyła to samo zdanie w piętnastu innych językach.
-Na pewno wszystko wzięłaś? - spytała po raz enty, siedząca obok mnie Lily.
-Jezu Przenajświętszy! Uspokój się, Lil! - warknęła Kate. - Twoje słabe nerwy mnie kiedyś wykończą.'
Zapięłyśmy pasy, ale (na szczęście) lądowanie nie było złe. Co dla mnie, panicznie przerażonej każdą okazją do oderwania stup od ziemi, było wybawieniem.
Na lotnisku czekał na nas jakiś facet z tabliczką O'Bryan. Miał jasną cerę, czarne włosy i niewyobrażalnie jasne, niebieskie oczy. Ubrany był w czarne spodnie, koszulkę i zimową kurtkę, mimo panującego upału. Ale nie będę tego roztrząsać. Uznajmy to za normalne.
-Panny O'Bryan? - spytał z brytyjskim akcentem.
Kate zlustrowała go od stup do głów, po czym skinęła głową.
-Gunter? - spytała niepewnie Lily.
-Tak, czy my... znamy się? - chłopak spojrzał na nią zdziwiony.
-Nie, nie! - zaprzeczyła szybko. - Twój brat uprzedzał mnie, że to ty po nas przyjedziesz - ale jej rozczulony uśmiech przeczył jej słowom.
Gunter zaprowadził nas do srebrnego volvo i w ciszy przejechaliśmy przez Waszyngton. Mimo hałasu miasto wydawało się... ciche, Nie wiem jak to wyjaśnić, ale było wyciszone, jakby wszyscy starali się nie pozostawić po sobie nawet śladu.
Drogi były puste. Można to przypisywać porze, ale dla mnie to było dziwne. Wielkie miasto, stolica, jest ciche. Coś niewyobraża... i w tym momencie musimy przerwać tę pasjonujące wywody. Właśnie wszystko przestało iść zgodnie z planem.
Na środku drogi stał mężczyzna. Patrzył prosto na nas. I nie wyglądał jakby miał zamiar zejść z ulicy.
Gunter gwałtownie zahamował, mrucząc wiązankę przekleństw.
-Wiedziałem! Wiedziałem! - mruknął pomiędzy którąś "kurwą" i "cholerą", po czym wysiadł z samochodu.
-Co ty tu robisz, Gunter?! - warknął z wściekłością obcy facet o niebieskich włosach.
-Jestem przewoźnikiem - prychnął tamten w odpowiedzi. - Jeżdżę tam gdzie ludzie chcą.
-Jakim prawem tutaj? - ryknął ponownie mężczyzna. - Od ciemnych dzielnic miałeś trzymać się z daleka!
-Jakbyś nie zauważył, rzadko wypełniam polecenia, za które mi nie płacą - wyjął nóż i ruszył przed siebie. Niebieskowłosy powiedział coś w obcym języku (wnioskując z tonu nie było to nic miłego) i ruszył na spotkanie Gunterowi.
-Nic sobie nie zrobią? - spytał zaniepokojony Mike.
-Najwyżej się pozabijają - Kate wzruszyła ramionami. Nie byłaby to dla nas wielką stratą, gdyby nie to, że sami nigdzie nie pojedziemy - niezadowolona dziewczyna wysiadła i ruszyła w stronę mężczyzn.
-Uważaj na siebie! - krzyknęła za nią Lily. Ale kiedy Kate wmieszała się do potyczki poczułam uścisk drobnych dłoni Lily na ramieniu. - Zrób coś! Cofnij się i zepchnij tego mężczyznę z drogi!
Kolejna rzecz, o której nie wspomniałam: obie dziewczyny wiedzą o mojej "zdolności". Dowiedziały się dwa dni temu, zachowały tę informacje dla siebie i pomagały mi ćwiczyć.
Spełniłam prośbę Lily. Wysiadłam z samochodu i powoli, sekunda, po sekundzie, cofałam się w czasie. Zatrzymałam to, gdy nasz samochód nie zdążył wyjechać zza zakrętu, a mężczyzna palił papierosa na uboczu. Wciągnęłam go do najbliższego budynku i zasłoniłam wszystkie rolety by nas nie zauważył. Potem wyszłam z... jak się okazuje dziwacznego rodzaju monopolowego i ruszyłam wzdłuż ulicy w poszukiwaniu kompanów.
Gdy wsiadłam do samochodu, a czas zaczął płynąć wszyscy wybałuszyli oczy.
-Jak to zrobiłaś? - Mike miał oczy wielkie jak spodki.
-Ale co?
-Noo... mignęłaś. Przez ułamek sekundy cię nie było - wybełkotał.
-Ehh... zdawało ci się. Zwidy masz na starość - skwitowałam jego uwagę ze śmiechem.
Ale na ulicach wciąż było pusto. Coś nie poszło zgodnie z planem.
Reszta podróży przebiegła bez większych problemów. Żaden szaleniec nie wyskoczył na drogę ani nic w tym rodzaju. O jedenastej byliśmy w tej małej miejscowości i pożegnaliśmy się z Gunterem. Kate wręczyła mu jakąś kopertę, pewnie pieniądze (chociaż kto to widział, żeby płacić w ten sposób za.. taksówkę?),a potem we trójkę - Kate, ja i Mike ruszyliśmy w stronę najbliższego baru/restauracji. Wszyscy gapili się na nas jakbyśmy mieli po trzy głowy i czternaście par rąk. Zamówiliśmy coś do jedzenia i czekaliśmy na Lily, która poszła spotkać się z pośrednikiem.
-Jak właściwie wygląda ten dom? - zagadnęłam po chwili.
-Zwyczajnie - Kate wzruszyła ramionami. - A ty, Mike? Gdzie zamierzasz zamieszkać?
-Hę? - chłopak obrzucił ją zdziwionym spojrzeniem. - No jak to gdzie? U was!
-Ciebie chyba pogięło! - warknęła na niego, przyciągając uwagę innych klientów. Nie żeby zwróciła na to uwagę. - To nie hotel, idioto!
-Och, Kitty, nie bądź taka! Przecież się przyjaźnimy! - mina Kate wybitnie świadczyła co dziewczyna myśli o nazywaniu ją Kitty.
-Jeszcze jedno słowo i...
I w tym momencie weszła Lily i nikt nie dowiedział się co Kate zrobi Mike'owi jeśli ten powie jeszcze jedno słowo. Ale i tak coś się nie zgadzało.
Haha, Kate mnie rozwala ^^ I jakim cudem ma być spokojnie, przecież to uciekające wampiry >.< Czekam na nn^^ Weny
OdpowiedzUsuń