piątek, 12 czerwca 2015

Ludzie są ciekawi - "Złamane zaufanie"

Myślisz, że jesteś wyjątkowy? Rozczaruję cię, nie jesteś. Ale to nic złego chcieć być wyjątkowym, lepszym. Każdy z nas tego chce. Niektórzy nawet za bardzo... dlaczego  o tym piszę? Bo to cholernie ważne w tej całej historii. Tak, chcę wam coś opowiedzieć. Uprzedzam, nie osądzajcie nikogo z nich. Gdy to się działo byliśmy młodymi ludźmi - dzieciakami bez pojęcia o życiu. Gdyby to zdarzyło się dziś - z pewnością cała sprawa potoczyła by się inaczej...
Jaka sprawa? Żeby to miało sens zacznę od siebie - z natury jestem dość egocentryczna - najpierw ja, potem reszta - jak każdy z resztą. Tylko ja się do tego otwarcie przyznaję.
Nie mam przyjaciół. Nigdy ich nie miałam, Za to moja koleżanka - Mila, miała ich na pęczki. A przynajmniej tak to wyglądało z boku. Ludzie do niej lgnęli. Mila była przeważnie wesoła. Miała też świetne oceny, czego można jej było zazdrościć.(Ważne! Można było. Nie każdy aczkolwiek wiele osób piekielnie się o to wkurzało.) 
W wakacje po pierwszej czy drugiej gimnazjum poznała swoją najlepszą przyjaciółkę - Talię. Wiedziały o sobie wszystko - co się dzieje w szkole, w domu, u koleżanek. Talia mogła bez problemy opowiedzieć każdy dzień Mili, używając imion, nazwisk czy niesamowicie drobnych szczegółów. Krótko mówiąc: nie miały przed sobą tajemnic, a odległość jaka dzieliła je od siebie przez kolejne lata nie stanowiła przeszkody. 
Chciałabym mieć taką przyjaciółkę - dziewczynę, której ufam w stu procentach i mogę zawierzyć każdą tajemnicę. Każdy by tego chciał. Dlatego Mila i Talia były szczęściarami, przynajmniej według mnie. 
Pod koniec gimnazjum miałyśmy z Milą mnóstwo spraw do załatwienia - kto komu daje kwiaty, część artystyczna zakończenia roku, ostatnie wyciągania ocen.... ale w ferworze pracy musiałyśmy znaleźć też czas na coś jeszcze. A dokładniej Mila musiała go znaleźć. Mój udział w tym wszystkim jest znikomy i w zasadzie sama się w to wepchnęłam. Ale co poradzić, mnie wszędzie pełno. 
Od dłuższego czasu Talia i Mila prowadziły wspólnego twittera, co często zdarza się przyjaciółkom: twitter, blog, fanpage na facebook'u... miliony dziewczyny prowadzą je wspólnie. Te dwie nie były w niczym wyjątkowe. Tylko z Talia był jeden problem, niemal niezauważalny, a, o dziwo, kluczowy. Nie było niczego w czym choćby dorównywałaby Mili. Miały podobne zainteresowania, ale stopnie, styl życia i cała reszta różniły się o sto osiemdziesiąt stopni. Dlaczego to problem? Dziewczyna była straszną zazdrośnicą. Do tego cholernie mściwą. Skoro Mila wiodła lepsze, pod wieloma względami od niej, życie to czemu ona nie miałaby na tym skorzystać? Co prawda nie może być Milą w prawdziwym świecie, ale internet? Można pokazać się w zupełnie innym świecie. Być sobą lub wręcz przeciwnie. Nikt nie może zdemaskować kłamstwa.
I stało się. Talia wypisywała w imieniu Mili niestworzone rzeczy. Najbardziej zwracały jednak uwagi związane ze szkołą. Wyolbrzymianie wad innych, zwyzywanie ich od najgorszych... to tylko niektóre z wyczynów Talii. Przez dłuższy okres czasu kreowała swoją przyjaciółkę jako egoistyczną i arogancką @#!&$! Łatwo się domyśleć, że sprawa nie przeszła bez echa.
Właśnie pod koniec ostatniego, gdy nie było czasu ten musiał się znaleźć. Kilka dziewczyn dotarło to twittera "Mili". Sprawa natychmiast trafiła do wychowawczyni. Ja, jako że jestem osobą, która musi się wtrącić wszędzie, oczywiście musiałam mieć swój czynny udział w sprawie, więc zostałam "adwokatem" Mili. Zajęcie bardzo pouczające, zwłaszcza dla przyszłego absolwenta prawa. 
Konfrontacja Mili, dziewczyn, które się znalazły konto "Mili" i najbardziej poszkodowanej wrednymi uwagami nie była przyjemna. Poszło kilka chusteczek, papierków i opakowań, hektolitry łez wypłynęły gdzieś z gałek ocznych na ławkę (wyjątkowo nie moich) i po godzinie szczerej rozmowy, zapewniania o niewinności i wykazywaniu luk w rozumowaniu innych można powiedzieć, że porozumienie zostało osiągnięte. Można, ale nie jest to do końca prawda. Zaufanie zostało złamane, nieufność zastąpiła naiwność. I po raz pierwszy zobaczyłam jak Mila płacze. 
Ze strony szkoły Mila nie poniosła żadnych konsekwencji. Nie obniżono jej nawet oceny ze sprawowania z wzorowej, bo to wymagało zaangażowania kolejnych osób - nauczycieli i dyrektora. 
Moja rola w tej historii jest znikoma - oglądałam to wszystko jako osoba bezstronna, pobawiłam się w adwokata. Prawdopodobnie gdybym przejrzała posty wstawiane przez Talię mogłabym znaleźć też coś o sobie. Ale nie chciałam wiedzieć. Nie było mi to potrzebne do szczęścia. Może zrobiło by mi się trochę przykro, ale na tym koniec. Więc po co miałam niszczyć sobie życie?
Nie mogę też jednoznacznie stwierdzić, że wierzę Mili. Nigdy nie poznałam Tali. Nie widziałam jej zdjęcia, nie czytałam jej maili do Mili. Nie widziałam też wiadomości, w której Mila pisze jej co myśli o niej i całej tej sytuacji. Nie jest to jednak problemem. Takie sytuacje dowodzą tylko jednego - jak złożonymi i ciekawymi postaciami są ludzie z krwi i kości. Nic więcej. 
Wniosek? Ludzie potrafią być cholernie naiwni. Ale nie można ich za to karać. Przecież to nie grzech - szkodzić samemu sobie, prawda?



Krótkim opowiadaniem "Złamane zaufanie" zaczynam cykl one-shotów "Ludzie są ciekawi". Nie będą się one raczej pojawiały tak regularnie jak rozdziały, ale zawsze jakieś urozmaicenie. A przynajmniej mi się tak wydaje.
Nad rozdziałem 18 wciąż pracuję. Ostatni tydzień przed wystawieniem ocen dał mi w kość, więc nie miałam zbytnio czasu na pisanie. Nadrobię to jeszcze w ten weekend.
Co do tego opowiadania - jakie wrażenia? Uważacie to za dobry pomysł?
Do napisania.


1 komentarz:

  1. Świetny pomysł do pisania bardzo mi się spodobało <3
    Czekam na więcej ~

    OdpowiedzUsuń