A wam życzę miłego czytania! ^^
Leżałam na łóżku zasłuchana w jedną z
moich ulubionych piosenek: "Adorable", kiedy usłyszałam pukanie do
drzwi.
-Panienko! Panienko Phantomhive!
Jak ja tego nie cierpię! Leżę sobie, w
swoim własnym świecie, a ktoś mi przeszkadza! Ehhh...
-Wejść! - zawołałam, zdejmując
słuchawki z uszu.
-Przyniosłam panience obiad -
powiedziała cicho dziewczyna stawiając tacę z jedzeniem na stole w drugiej
części pokoju.
-Co to jest?!
-Dziś na obiad kucharz przyrządził
mleczne risotto z grzybami i wieprzowiną - powiedziała, schylając głowę. Jestem
aż tak straszna?
-Możesz wyjść - dziewczyna pędem
wybiegła. Cholera, naprawdę ich przerażam. Nie żeby mi to przeszkadzało. Strach
to najlepsza obroża.
"Masz
licencjat, brak zasad i power" - telefon. Cholera, od kiedy mam ten
dzwonek? Muszę go zmienić. Koniecznie, ale tymczasem... kto tak pilnie usiłuje
się ze mną skontaktować?
-Caroline Phantomhive - powiedziałam
przykładając do ucha.
-Cześć, Care - usłyszałam zmęczony,
ale pogodny głos po drugiej stronie.
-Jamie! - ucieszyłam się.
James Phantomhive. Mój starszy brat,
mój mentor. Wyjechał dwa lata temu na w Yale, od tamtej pory tylko czasem
rozmawiamy przez telefon.
-Co u ciebie, sis? - spytał.
-Nuudy! Dzisiaj pierwszy dzień w nowej
szkole.
-I jak? Dużo znajomych twarzy?
-Tylko jedna. Lysander Meriwether -
powiedziałam cicho. Z jednej strony cieszyłam się, że będę widywać go
codziennie, ale z drugiej ten widok powodował ból. Wiem, jestem masochistką.
-Cholera! - zaklął. - Care nie możesz
się tym zadręczać.
-Wiem.
-Więc powtarzaj za mną: Nic mnie nie
obchodzi...
-Nic mnie nie obchodzi... -
powtórzyłam jak echo.
-Lysander Meriwether. Mam głęboko
gdzieś jego szanowną osobę. Mam w poważaniu całą tę pieprzoną.... - w miarę jak
za nim powtarzałam mój humor się poprawiał.
Nie ma co samopoczucie umiał mi
poprawić jak nikt inny.
Po rozmowie szybko zjadłam obiad i
wyszłam z pokoju. Nie będę przecież całego dnia marnować na siedzenie w domu.
Po za tym nadal nie rozmówiłam się z Kastielem.
Wiem, krótki. Następny będzie dłuższy!
A tak w ogóle zapowiada się, że święta będą bez śniegu... dołujące... no bo co to za święta bez śniegu?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz