piątek, 10 lipca 2015

Rozdział 17 "Sekret Białego Domu, impreza i Light"

Ok, mówiłam, że to będzie długa noc? Myliłam się. Noc się kiedyś kończy. A to co wyprawiali Mike i Kate trwało i trwało... ale mniejsza. Grunt, że się skończyło. Co prawda teraz są na siebie śmiertelnie obrażeni, a biedna Lily chodzi od jednego do drugiego i próbuje się dowiedzieć co się stało. Komiczny widok dla osoby postronnej.
Niestety zarówno Kate jak i Mike musieli zaprzestać swoich fochów, by zjednoczyć siły w przekonaniu Lily, że impreza to nie jest najlepszy pomysł. Przynajmniej póki nikogo tu nie znamy. Po cichu się z nimi zgadzam, ale oficjalnie trzymam stronę Lily. Przyszła do mnie, wlepiła te swoje ślepia i zaczęła skomleć o wsparcie. A ja, mięczak pospolity, się zgodziłam.
Nie macie pojęcia jak tego żałuję. Bycie zmuszoną do latania razem z nią od Kate do Mike'a i z powrotem, by zechcieli łaskawie ruszyć tyłki z kanapy i iść się pobawić nie jest najprzyjemniejszym zajęciem. Nie wiem dlaczego Lily tak usilnie na tym zależy, ale nie mój problem. "Ja tu tylko sprzątam" czy coś.
-Kate, proszę Cię... - jęknęła po raz tysięczny Lily.
-Nie - stwierdziła dziewczyna stanowczo. - Nie mam zamiaru iść na imprezę do obcych ludzi. Lily, na Boga, ja ich nie znam!
-Ja też - Lily wzruszyła ramionami. - I w niczym mi to nie przeszkadza.
-Kate, czy przez ciebie nie przemawia staroświeckie wychowanie? - wtrąciłam.
-Słucham?
-Wychowywałyście się w czasach, gdy do wszystkiego podchodzono inaczej - wyjaśniłam. - Lily najwidoczniej dawno o tym zapomniała, ale ty... niekoniecznie.
-Sugerujesz, że jestem staroświecka? - Kate zmrużyła oczy, a Lily popatrzyła na mnie z obawą.
-Nie aż tak bardzo.. - zaczęłam, ale starsza z sióstr mi przerwała:
-Bawiłam się na imprezach, które trwały kilka dni, piję na umór i tańczę tak jak żadna nie potrafi!
-Więc udowodnij - uśmiechnęłam się wyzywająco. - Pójdź na imprezę i udowodnij, że potrafisz się bawić!
-Niech będzie!
Nie podejrzewałam, że Kate tak łatwo da się podejść.
 Z Mike'iem poszło jeszcze lepiej. Nie wiem co dokładnie powiedziała mu Lily, bo wszystko działo się za zamkniętymi drzwiami, ale oboje potem mieli miny jak gdyby poznali wszystkie sekrety Białego Domu. Nie wnikam.

Wszystko skończyło się tym, że stoję przed swoją niemal pustą szafką i za cholerę  nie wiem w co się ubrać. Na wczorajszych zakupach z Lily też nie kupiłam nic nowego. Nie mam innego wyjścia jak pójść w jeansach, podkoszulce i adidasach.
Przebrałam się i wyszłam z pokoju. No korytarzu stały Kate i Lily. Żadna z nich nie ubrała się w nic imponującego. Tak jak ja nie myślały by wziąć ze sobą jakieś ładniejsze ciuchy. Impreza to świetny pomysł, prawda?
-Wreszcie! - zawołała Kate na mój widok. - Tyle tam siedziałaś, że myślałam już, że masz całą garderobę!
-Jasne - sarknęłam. - Jestem Hermiona Granger i potrafię schować do torebki całe centrum handlowe.
-Hę? - dziewczyny spojrzały na mnie zdumione. 
-Kim jest Hermiona Granger? - spytała Lily.
-To co mówisz jest niemożliwe - dodała Kate.
-Eeeh? Ale to... nieważne - mruknęłam zniechęcona.
Jak można nie znać "Harry'ego Pottera"?! Przecież każdy, jeśli nie czytał, to chociaż oglądał... każdy!
-To jak dziewczynki? Gotowe na pląsy? - między nami zmaterializował się Mike. 
"Pląsy"? Nie ma co słownictwo na miarę XXI wieku. 
-Jasne! - jak widać Lily była bardzo podekscytowana.  Tak ją cieszy to randka?
  W końcu zjawił się Alex, (który też był ubrany normalnie) i wszyscy na hura ruszyliśmy do jego kumpla, którego imienia nie pamiętam. 

Słońce świeci, leżę sobie na trawce... auu, moja głowa! Otworzyłam i z prędkością światła zamknęłam oczy. Wcześniej wspomniane słonko mnie oślepiło. Chwila, zaraz, stop. Co ja robię na ziemi?! 
Ponownie zmusiłam się do otwarcia oczu, tym razem nie kierując spojrzenia w niebo. Znajdowałam się na jakimś sporym trawniku. Zresztą, nie jedyna. Niedaleko stał ogromny dom. Okna były pootwierane. W jednym ktoś stał i chyba... palił papierosa. Nie jestem pewna kto, jakaś dziewczyna. 
Z jęknięciem podniosłam się i przyjrzałam innym śpiącym. Niektórzy, tak jak ja, powoli wstawali i próbowali się zorientować w sytuacji, inni nadal spali jak zabici. Ze zdziwieniem zauważyłam, że niektórzy pogubili różne części garderoby. Szybko zlustrowałam się wzrokiem. Wszystkie ubrania są. Uff.
Czas na rekonstrukcję wydarzeń. Z Mike'iem, Kate i Lily przyjechaliśmy na imprezę kumpla Alexa. Każdy poszedł w swoją stronę - Kate po alkohol, Mike potańczyć z jakąś dziewczyną, którą wyrwał na wejściu (była już nieźle wstawiona, to wyjaśnia fakt, dlaczego się zgodziła), a Lily zaszyła się gdzieś z Alexem. Potem wmieszałam się w tłum i... ciemność. Wiem, że trochę piłam i tańczyłam. Ale tylko trochę! Nie tak żeby od razu taśma się urywała! Na pewno nie! 
I gdzie tak w ogóle są Kate, Lily i Mike? 
-Evelyn? - rozejrzałam się.
W moją stronę zmierzał jakiś blondyn. Azjata (istnieją Azjaci z blond włosami?). Był ode mnie odrobinę wyższy, miał niebieskie oczy i był bardzo schludnie ubrany. Zapięta pod szyję koszula, krawacik, ciemne spodnie.  Wyglądał nienaturalnie wśród tych wszystkich ludzi pogrążonych w pijackim śnie. 
Nie jesteś od nich lepsza.- nienawidzę mojej podświadomości.
-Tak? - starała się uśmiechnął, ale ból głowy był nie do zniesienia, przez co wyszedł mi raczej grymas niż uśmiech.
-Jestem Light, pamiętasz mnie? - zatrzymał się pół metra ode mnie. Za blisko. Zdecydowanie zbyt blisko.
-Możemy utrzymywać, że tak? - wysiliłam się na uśmiech.
-W zeszłym tygodniu zacząłem chodzi tu do liceum, ty zaczniesz jutro. Ja ledwo znam tych ludzi, ty nie znasz w ogóle. Więc spędziliśmy sporo czasu gadając o bzdetach - wyjaśnił.
-Wybacz, ale nic nie pamiętam - pokręciłam bezradnie głową, przez co zaczęłam słyszeć wyraźnie dzwon kościelny.
-Domyślam się - uśmiechnął się z sympatią.
-Hę? Dlaczego? - skrzywiłam się. Ten dzwon wcale nie jest fajny. 
-Bo potem przyszła twoja siostra wmusiła w ciebie masę alkoholu. Poprosiłaś żebym cię znalazł jak już będzie po wszystkim, więc... oto jestem! - rozłożył ręcę.
-Dobrze, świetnie, ale powiedz mi, że masz coś ból głowy - jęknęłam.
-Mieszkam parę domów stąd. Jeśli chcesz... - zaczął, ale mu przerwałam.
-Chcę. Bardzo.
Po krótkiej przechadzce, kilku tabletkach przeciwbólowych, ogarnięciu się (po spojrzeniu w lustro dowiedziałam się czemu ludzie się za mną oglądali na ulicy) mogłam wrócić do rozmowy z Lightem.
Drrryń!
Albo i nie. 
Odebrałam telefon i dowiedziałam się, że Lily szuka mnie "panicznie" od dziesięciu minut. Czyli ludzie zaczynają wracać do swoich domów.
-To twoja siostra? - spojrzał na mnie zaciekawiony, gdy chowałam telefon.
-Tak. Sorry, muszę wracać.
-Spoko, Lily jest strasznie nadopiekuńcza. Wiem -spojrzałam na niego zszokowana.
-Skąd ty to...
-Powiedziałaś mi. Lily, czyli Lizzy. Obiecałem, że nikomu nie powiem - uśmiechnął się uspokajająco.
-Hmm... ok? - rzuciłam mu badawcze spojrzenie i wyszłam.
Świetnie! Wszystko wygadałam jakiemuś chłopakowi, którego ledwo znam! Jak widać musiałam zacząć pić wcześniej niż libacja z Kate. 
Wymruczałam długawą wiązankę przekleństw (nauczyłam się od Kate) i przyspieszyłam. 
Dziewczyny mnie zabiją, gdy się dowiedzą.

------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
 Dawno nie dodawałam rozdziału. Złapał mnie wakacyjny leń i jakoś tak... Ale mniejsza. Zapraszam do czytania! :D

2 komentarze:

  1. Ohh, Ty zuaa, wakacyjny leń powiadasz? Ja ci dam wakacyjnego lenia!
    Nadal uwielbiam Kate <3
    Zaczynam lubić tego Light'a, nie tylko dlatego, że jest Azjatą, a mnie do nich często porównują. Po prostu fajny jest.
    Pozdrawiam cię! I niech ten leń trzyma się ciebie z dala.

    OdpowiedzUsuń
  2. Skrobałam i skrobałam komentarz , aż tu nagle moja przeglądarka mówi niet i wszystko poszło się przejść tak więc strzeliłam focha i otworzyłam Worda.
    "Przyszła do mnie, wlepiła te swoje ślepia i zaczęła skomleć o wsparcie. A ja, mięczak pospolity, się zgodziłam."-bezcenne ;) Jakbym siebie widziała mam namyśli wielkie psie gały i namawianie do pujścia na imprezę ^^
    Light ~wyczuwam nadchodzące świeże mięsko ~
    Bardzo przepraszam ale muszę znowu wstawić zniczu dla Robcia no nic nie poradzę [*] TTwTT
    Misa i to "Jak można nie znać "Harry'ego Pottera"?!"- witam w klubie zszokowanych ;)
    Rozdział bardzo wciągający , czytałam z zapartym tchem ,aż tu nagle puff ~ Koniec .
    See you in the next chapter TTwTT
    W związku z tym wakacyjnemu leniowi mówimy nie i życzę wspaniałej wakacyjnej weny ^^ ~

    OdpowiedzUsuń